Machina ruszyła.
Miało być od 1 lipca ale jak to w budownictwie bywa, majster dzwoni i powiada:
"Panie Szanowny, przyjedź Pan do mnie, mam rozpiskę co potrzeba."
więc pojechałem. Pogadaliśmy, rozpiskę na części pierwsze rozłożyliśmy, już mam wychodzić a On rzecze:
"Panie Krzysztofie, tak szczerze to ja w poniedziałek mogę zaczynać."
yyyyyy, ale że co ? w ten ? przecież ja nawet z geodetą nie rozmawiałem o wytyczeniu.
"To niech go Pan załatwi na poniedziałek, oraz rzeczy z karteczki i ruszamy.Da Pan radę." Był czwartek wieczór.
Piątek dziś:
7:00 na działeczkę przyjeżdża Pan Grzegorz i przywozi blaszak. Szybko, sprawnie i niedrogo.
O 9:00 Pan Adrzej Geodeta zapisał w kalendarzu: poniedziałek 10:00 - tyczenie osi budynku.
O 10:00 Pan Leszek z tartaku zapisywał: w sobotę dowieźć 3m3 desek szalunkowych.
Jutro sobota trzeba załatwić resztę zakupów z karteczki i na poniedziałek urlop. Żeby być świadkiem tej wiekopomnej chwili ;-)
Pozdrawiam / Krzysiek